sobota, 17 grudnia 2011

zamieniamy się w miesięcznk

Witamy witamy w przedświatecznej atmosferze. Sylwester już zaklepany, zmiany w zachowaniu Ramcia, jak już pisaliśmy na liście hovawarciej na plus :) Dzisiaj miała być wyprawa w góry, a raczej w lasy zeszłorocznej edycji DT - skończyło się na ścinaniu choinki i bieganiu po nadodrzańskich, błotnistych drogach. Był zimny wiatr, ale naszej załodze udało się skutecznie spocić. Osa oczywiście zaliczyła nurkowanie w nurtach rzeki i dlatego wygląda jak mokra włoszka, a Ramcio boi się wody.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

dawno nas nie było..

Dawno nas nie było, bo nic się nie wydarzyło złego, tylko same dobre rzeczy. Ramzio coraz mniej szczeka na ludzi, zachowuje sie jak prawdziwy hovek, szczeknie informacyjnie i patrzy w kierunku mne czy aby widzę :)
Za to Osa szczeka coraz więcej :))
 
Zgodnie pasą kury sąsiada na naszej posesji, w końcu trzeba będzie zbudować kurnik, i będziemy mieli jajka z obcych kur, a, że lisy boją sie naszego podwórka, to i kury na tym skorzystają, żyjąc dłużej.
 
Szkolimy sie klikerkiem wieczorkami, chodzimy juz na bieganie, tak ok 10 km z przerwą na wydłużanie warowania u psów, a ćwiczenia rozciągające u mnie. Okazało się, że najlepiej biega się w zaprzęgu, gdy psy biegną jeden za drugim, czyli gęsiego, pierwsza Osa- jako lider, a pote Ramzio w charakterze lokomotywy, i na końcu ja - w charakterze maszynisty - wagonu.
 
Czekamy też na śnieg, żeby spróbować jazdy na nartach.

czwartek, 17 listopada 2011

Tygodnik...

Jak słusznie zauważyła, uważna koleżanka :) nasz dziennik zamienił się w tygodnik, ale zastrzegałem się, że może być trudno.
Osa z Ramolkiem dogadują się w większości spraw, przy jedzeniu niestety jest spinanie się tzn Ramol przydusza Osę i łapie zębami za grzbiet, gdy jest coś nieopatrznie wspólnego do zjedzenia, ale Osa nie wypuści nic z pyska więc kończy się na jazgocie. Staram sie oczywiście nie prowokować takich sytuacji, ale jest jeszcze mój ojciec i zdarza mu się zapodać jakieś smaczne kąski jednocześnie :)
Poza tym scysji nie ma, zabawa jest wspólna, spanie wspólne, spacery wspólne - i jest ok. Oczywiście budowa domu i praca powoduje, że z trudem udaje nam się wykroić ( ale udaje się ) czas na codzienne ćwiczenia podstawowych komend z klikerem :) i spacerek, najczęściej po nocy.
W tym tygodniu skończą sie roboty niezbędne ( to się chyba nigdy nie kończy :)) i na niedzielę robimy wypad na całodniową wycieczkę w góry.

piątek, 11 listopada 2011

dzień niepodległości

Dzień niepodległości spędziliśmy sennie, psy coraz lepiej sie dogadują, Ramzes pozwala Osie pić wode ze swojej miski :)
Byliśmy wieczorem na dłuugim spacerze w świetle księżyca, spadały gwiazdy, testowaliśmy przywołanie, na 50 prób Osa i Ramzes zaliczyli 49, więc cały 8 km spacer odbył się bez smyczy :)
Przywołaniem był cichy gwizd, więc raz mogły nie usłyszeć :), Ramzesik coraz grzeczniejszy, tylko obszczywa wszystko dookoła, jak to pies :)
Bawią się z Osą często i do incydentów prawie nie dochodzi. Dziś rano odkryłem, że Ramzio dobrał sie do worka z karmą, ale w porę zauważyłę złodziejstwo i zapobiegłem obżarstwu.

piątek, 4 listopada 2011

piękny wiosenny dzień jesienią..


Był dzisiaj piękny wiosenny dzień jesienią. Uwielbiam takie klimaty, gdy świeci słońce, jest prawie ciepło, spadają liście. Cały boży dzień spędziliśmy na betonowaniu i zabezpieczaniu dachu przed odlotem na sąsiednią ulicę :) Hovki skutecznie pomagały nam, szwędając się pod nogami. Ramzes szczekał na przechodniów, Osa w tym czasie szczekała na Ramzesa, żeby nie  szczekał na przechodniów, bo przecież to jakaś paranoja tak szczekać :)


W tym natłoku zajęć znaleźliśmy chwilkę czasu by poklikać z Ramzesikiem patrzenie w oczy, postępy są, Faraon potrafi wgapiać się we mnie przez całe 20 sekund :)


Teraz śpi sobie grzecznie przy mnie, z każdym dniem robi się coraz bardziej kochany, ale jak to w miłości bywa, jeszcze mnie nie zachwycił na tyle, bym dla bezpieczeństwa gości puszczał go wolno, na wszelki wypadek wędruje na smyczkę, kładzie się wtedy grzecznie i nie protestuje, jakby wiedział, że nie mam jeszcze wykupionego OC :)
Wczoraj wieczorm siedziliśmy sobie na progu i wgapialiśmy się w gwiazdy, brakowało tylko ogniska i gitary, ale już niedługo, już niedługo. Jak zbudujemy sobie taras i posprzątamy dookoła, to zaprosimy psich przyjaciół na grila i ognisko ze śpiewaniem.

czwartek, 3 listopada 2011

Wieczorne spacery we mgle

Wieczorem naszło nas na spacerek, Gdzieś tak koło 22 Ramzio wesoło podskoczył na widok smyczy i raźno razem z Osą zaparkowali przy bramie. Jak zwykle moja lewa ręka uległa wydłużeniu, ale po chwili, doszło do w miarę znośnego napierania przez rozochocone hovki na obroże. Koło sklepu jak zwykle uciszyliśmy członków towarzystwa miłośników win prostych - jak mawia mój kolega, ale do tego, że budzimy niemy podziw, a raczej Ramzes swoja wielkością budzi, a ja facet w kapeluszu z czołówką  to nie wiem co budzę w podchmielonych :) Na łąkach było cudnie, mgła do 2 metrów a powyżej tylko gwiazdy, hovki w ciszy buszowały po oziminach i kukurydzianych rżyskach, Ramzes od czasu do czasu wydawał dzwięk podobny do wycia malamuta, ale parę tonów niższy, znak, że oprócz nas jacyś inni przedstawiciele fauny korzystają ze spaceru. Wokół rozlegały się tętęty i tupoty, błyskały oczy, nie wiedziałem czy to psów, czy lisów, czy duchów łąkowych, Ramzesik i Osa na ciche gwizdnięcia błyskawicznie wyłaniały sie z mgły przy moich nogach.
Czasem przez myśl przeszła mi wizja jakiegoś innego zwierzęcia wyłaniającego się z mgły np dzika, ale skąd na łące, w kukurydzy dziki ?

Wracając zostaliśmy zaatakowani przez stado  psów rasy rodzimej karłowatej, z których jeden odważył się nawet szarpnąć mnie za nogawkę, Ramzes i Osa  nie zaszczycili go swoją uwagą, więc samodzielnie musiałem  okrzyknąć narwańca słowem powszechnie uważanym za obelżywe wobec ludzi, ale zrozumiał :)


Było magicznie, A Ramzesik pięknie burczy, i jest grzeczny, więc incydent z pogryzieniem traktujemy jako wypadek przy pracy, jednakże gdy ktoś nas odwiedza, Ramzio wędruje na smycz, albo do domku i po chwili jest wypuszczany. Z Osą już komitywa, burczy na nią tylko przy misce, a ona potrafi w zabawie przewrócić go na łopatki i odszczeknąć się skutecznie jak jej w czymś przeszkodzi. Njaśmieszniej jest wtedy gdy Ramzes szczeka na kogoś za siatką, a Osa stoi, patrzy na niego i szczeka tak jak on.........

środa, 2 listopada 2011

Fw: kolejny dzień z reszty naszego życia..

----- Original Message -----
Sent: Tuesday, November 01, 2011 10:42 PM
Subject: kolejny dzień z reszty naszego życia..

Siedzę sobie przy kominku, Ramzesik dobija się do drzwi, gwiazd się chyba boi, bo świecą, że hej ;)
Od ostatniego incydentu, nic takiego się nie wydarzyło, parę spacerków, zakup kagańca, który Ramzio nosi bez problemów, acha zakupiliśmy aparat i będziemy robili zdjęcia, pierwsze autorstwa mojego syna zamieszczam w tym poście.
Ramolek jest coraz bardziej osopodobny, przytula się, dopomina o pieszczotki, i łapą prosi o różne rzeczy,  a to wyjście, a to jedzenie, a to pogłaskać, teraz muszę głaskać na dwie ręce bo Osa jeszcze dostanie choroby sierocej i co ja wtedy zrobię. Ramzesik jest nawet szkolony przez mojego syna, na razie przerabiają siad i wychodzi im wzorowo, chodzenie na luźnej smyczy jeszcze do poćwiczenia, bo dzisiaj przeciągnął go po mokrej trawie w jasnych dżinsach :)))))

poniedziałek, 31 października 2011

pierwsza krew

I stało się
Przyzwyczajeni, do tego, że Ramzes wpuszcza ludzi na nasz teren, dzisiaj zdarzyła sie akcja zakończona ugryzieniem w przedramię odwiedzającego nas gościa. Na szczęście gość okazał się wyrozumiały ( leśniczy właściciel gryzących psów). Na wszelki wypadek rozpuściliśmy wici po wsi, że nasze psy gryzą i przed wejściem na posesję wypadło, by zapukać :) albo jak to się mówi "okrzyknąć się"
Teraz profilaktycznie Rmzesik podczas odwiedzin wędruje na smycz.
 
jednak pies to pies, i w końcu miał pilnować.
wreszcie udało mi się zgrać z telefonu krótki filmik, z zabawy Osy i Ramzesa, umieszczam poniżej link do niego.
 
 

wtorek, 25 października 2011

pierwsza awantura

Dzisiaj, niestety odbyła się jakaś scysja pomiędzy Osą i Ramzesem,  nie było mnie w domu i tylko z relacji mojego ojca wiem, że przebywając razem w pokoju, żarły się ze sobą, jak zajrzał to się uspokoiły, śladów gryzienia nie stwierdzono, oprócz kępek sierści, ale Osa wyraźnie boi się Ramzesa, na wszelki wypadek, Ramzio odsyłany jest na swoje posłanie, (i słucha bardzo:). Zatem różne wydarzenia jeszcze przed nami :), na wszelki wypadek, korzystam z pewnych hmmm sprawdzonych? teorii i zabieram mu miskę w trakcie jedzenia, oraz siadam na jego posłaniu - nie protestuje wcale.
Dzisiaj jak wróciłem,  to strasznie się skarżył, że go opuściłem i tak robił uuuuuuumuuwuuuu, jak Osa, wcześniej. Dalej wpuszcza bez problemu na podwórko, ale, będę go obserwował. Dzisiaj dostał nową obróżkę, a kolczatka została ukryta głęboko, jak się okazało nie była potrzebna.  ;D
Na spacerze został obszczekany przez psa o rozmiarach mini i nie reagował :)
Jutro mamy zamiar przejść się w okolice psów o większych rozmiarach ( oczywiście za płotem).
 
Macam go po żebrach i jakoś tak nie wyglada mi na bardzo utuczonego, większe braki ma umięśnieniu, bo porusza się ciężko i jakby odrobine niezdarnie. Myślę, że coraz dłuższe spacery, a potem biegi, pozwolą na odzyskanie formy.
 
(ps) zbieram na aparat :)

poniedziałek, 24 października 2011

poszliśmy sobie na spacer...

Ale zanim poszliśmy na spacer, Ramzes wpuścił, bez problemów na nasz teren - naszego przyjaciela Zygmunta, który otworzył sobie bramę poczochrał Osę wszedł do domu i powiedział,"ale macie fajnego dużego psa." Ramzes udawał, że nic się nie stało. Postanowiłem pilniej przyglądać się otoczeniu, bo a nuż przyjdzie ktoś inny - wiadomo przyjaciel to przyjaciel. Nie minęło chwil kilka, a tu widzę przez okno, że ktoś po drabinie wchodzi na dach, wyleciałem czym prędzej na podwórko, a toprzyjechali panowie dekarze, wjechali autem przez bramę, i biorą się do pracy - ale ładnego ma pan psa - usłyszałem.....
Potem poszliśmy na spacer, w pola, celem przetestowania reakcji na przywołanie. Pierwszym problemem było chodzenie z dwoma psami na smyczy. Czy mają iść jedno po prawej, drugie po lewej?, w końcu ustaliliśmy, że Ramzes idzie przy nodze lewej, a Osa przy Ramzesie. Poczułem jednak, że lewe ramię nabierze wkrótce krzepy...
Na łące spuściłem oboje i spacerowliśmy sobie, co chwilę przywołując się i nagradzając pyszną paróweczką. Rzucaliśmy sobie kijki, jednak musiałem Osę przytrzymać, bo Rmzesik niestety nie był w stanie dogonic kijka przed nią, więc miał rzuty tylko dla siebie. Powrót był już samą przyjemnością, bo umęczone hovki szły grzecznie przy nodze na luźnej smyczy.
Z racji przyciężkiej gracji, z jaka porusza sie Ramzes, został na razie ochrzczony imieniem, bardziej pasującym do jego tuszy czyli- Ramolek.  :)
 
Teraz sobie smacznie chrapią, a ja idę pilnować obejścia. :)
 
ps. niestety posłanie otrzymane w darze od Ani okazuje sie za małe dla Ramolka, ale zdaje się, że to mu nie przeszkadza :)
ps2. Karmimy się 1 raz dziennie, 4 garstki "Puryny" z kurczakiem.
ps3. jak Ramzes zajmuje się lizaniem swoich części ciała to warczy na mnie, gdy usiłuję go dotknąć, nie naciskam, poczekam.

niedziela, 23 października 2011

pierwszy dzień w domu

Wreszcie chwila czasu :)\
Zatem noc minęłą spokojnie, Ramzes trochę węwdrował, ale nawet spał na swoim posłaniu , pije często, mniej niż Osa (wody oczywiście)
Rano wsunął śniadanko w tempie błyskawicy, i rozpocząl nowy dzień od zwiedzania, kątów, poczym ułożył się obok samochodu i dosyć obojętnie obserwował otoczenie, wszędzie z amna chodził i oczekiwał czułości. Osa usiłuje zmusić go do zabawy, ale Ramzes jakby nie wiedział o co chodzi. Osa wskakuje mu obiema łapami na kark ! i powoli usiłuje go przewrócić, co czasami jej sie udaje :) a Ramzes nie protestuje. Koło 12 zaczęło się pilnowanie, gdy 2 panie rozpoczęły obok naszej bramy sesję plotkarską, wtedy osa wydała ciche burczenie, a Ramzes wreszcie zaszczekał swoim basem, adekwatnym do postury,:)
Oczywiście Ramzesik już wlażł w dziady i nadaje się do czesania. Nie lubi facetów pod alkocholem :)
 
Myślę, że przestrogi Trenera pana Tomka, były nieco przesadzone ( co do terytorialności i ewentualnego stawiania się ) ale na wszelki wypadek uważnie obserwuję co sie dzieje.
jak wybierzemy sie dzisiaj na spacer to sprawdzimy reakcję na dwa psy za płotek nieopodal :)

Gòry i warczenie

Wczoraj wyprawa w gòry trwala 5godzin, skonczyla sie po ciemku, noc minela spokojnie. Ramzes warczy,gdy chcialem obejrzec jego tylna lape. Czasami ja wylizuje, ale nie widac jakis uszkodzen, rano warczac skoczyl na ose. Przyczyna nie znana. Wczoraj na szlaku kontakty bezposrednie z licznymi turystami bez problemowo. Bliskie spotkanie z samcem o wdziecznym imieniu Rocky - sam sie nawinal z tak zwanego nienacka- myslalem, ze dojdzie do konsumpcji bo rocky to maltanczyk ;) skonczylo sie na wzajemnym obwachaniu. Za to podczas powrotu przez wies spotkalismy 3 owczarki podchalanskie! Na szczescie na uwiezi, ale zdecydowanie malo przyjazne. Ramzes byl zywo zainteresowany, przywolany do porzadku przeszedl bez reakcji.

sobota, 22 października 2011

środa, 19 października 2011

Jedziemy ..

Jedziemy po Faraona :)
 
Jutro skoro świt jedziemy po Ramzesa, Osa właśnie się wyciągnęła w moim łóżku ( ciekawe gdzie ja będę spał jak przyjedzie drugi hovek ?!) Oczywiście, jak zawsze, jestem kompletnie nie spakowany, i pewnie zapomnę większość najważniejszych rzeczy (papieru toaletowego na ten przykład), Na szczescie dach jest zabezpieczony, więc jak przyjedziemy, to martwić sie będziemy tylko o ew, wzmocnnienie ogrodzenia ( Osa właśnie chrapie, całkiem jak ja :)))
Zatem do jutra, postaramy się pisać posty w miarę często. Pozdrawiamy wszystkich ewentualnych czytaczy.

niedziela, 9 października 2011

Się dzieje...

 
Dzieje, się dzieje, 17 października, wybieramy się po Ramzesa, oczywiście razem z Osą. Do Lublina mamy 500 km, więc będziemy sobie jechać ok 8 godzin.
Powyżej link otrzymany od właścicielki do krótkiego filmiku, na którym Ramzesik wygląda, jak owłosiona baryłeczka :) Może zmienimy mu imię ?! Oja tam, oj tam, małą dzieta, długie spacerki, potem bieganko i w przyszłym roku, jedziemy zdobywać alpejskie szczyty.:) a przyjaciele z listy dyskusyjnej, na pewno zasypia nas dobrymi radami, pt: jak odchudzić psa w 3 godziny, leżąc w łóżku. :)
 
Czujemy z Osą jakąś aurę wokół nas i Ramzesa, stworzoną z ludzi myślących o nas :) to miłe uczucie, poza tym imiona mają magiczną moc, a Ramzes był wszak wielkim faraonem !!!!

środa, 5 października 2011

Zaczęło się

Na każdym zebraniu jest tak, że ktoś musi zacząć...
Zatem zaczynamy, decyzja podjęta i z naszą sforą zamieszka Ramzes, Pies co się zowie po przejściach, bowiem stracił swojego ludzkiego towarzysza i pozostał sam, zaniedbując się nieco.
Osa jeszcze nie wie, że będzie miała towarzysza zabaw, i nie będzie musiała skarżyć się na pozostawanie samotne i nudzenie się, bo przecież za jakie grzechy ma pilnować zagrody,i pewnie jeszcze szczekać, myślałby kto, jakby szczekała, to kto by ją głaskał ?
I tak, ten koleś z nadwagą na drugim końcu smyczy, przeciągnął ją przez jakieś ogromniaste góry, aaa to Karkonosze, racja byliśmy tam w zeszłym roku, tylko trasa była o jakieś 6 km krótsza i słońce mniej przypalało na górze. Miał facet szczęście, że się w porę opamiętał i zatrzymał w wielkiej budzie, gdzie było chłodno i dawali pyszne rzeczy do jedzenia, na przykład szarlotkę. Gdyby nie to, to sam by sobie szedł dalej. Potem jeszcze wieczorem, zmuszał ją do wejścia na takie pudło z trzema schodami, ze 3 razy.
Teraz ma zdjęcia jakiegoś pięknisia, z Lublina, który ma z nami zamieszkać.