poniedziałek, 31 października 2011

pierwsza krew

I stało się
Przyzwyczajeni, do tego, że Ramzes wpuszcza ludzi na nasz teren, dzisiaj zdarzyła sie akcja zakończona ugryzieniem w przedramię odwiedzającego nas gościa. Na szczęście gość okazał się wyrozumiały ( leśniczy właściciel gryzących psów). Na wszelki wypadek rozpuściliśmy wici po wsi, że nasze psy gryzą i przed wejściem na posesję wypadło, by zapukać :) albo jak to się mówi "okrzyknąć się"
Teraz profilaktycznie Rmzesik podczas odwiedzin wędruje na smycz.
 
jednak pies to pies, i w końcu miał pilnować.
wreszcie udało mi się zgrać z telefonu krótki filmik, z zabawy Osy i Ramzesa, umieszczam poniżej link do niego.
 
 

wtorek, 25 października 2011

pierwsza awantura

Dzisiaj, niestety odbyła się jakaś scysja pomiędzy Osą i Ramzesem,  nie było mnie w domu i tylko z relacji mojego ojca wiem, że przebywając razem w pokoju, żarły się ze sobą, jak zajrzał to się uspokoiły, śladów gryzienia nie stwierdzono, oprócz kępek sierści, ale Osa wyraźnie boi się Ramzesa, na wszelki wypadek, Ramzio odsyłany jest na swoje posłanie, (i słucha bardzo:). Zatem różne wydarzenia jeszcze przed nami :), na wszelki wypadek, korzystam z pewnych hmmm sprawdzonych? teorii i zabieram mu miskę w trakcie jedzenia, oraz siadam na jego posłaniu - nie protestuje wcale.
Dzisiaj jak wróciłem,  to strasznie się skarżył, że go opuściłem i tak robił uuuuuuumuuwuuuu, jak Osa, wcześniej. Dalej wpuszcza bez problemu na podwórko, ale, będę go obserwował. Dzisiaj dostał nową obróżkę, a kolczatka została ukryta głęboko, jak się okazało nie była potrzebna.  ;D
Na spacerze został obszczekany przez psa o rozmiarach mini i nie reagował :)
Jutro mamy zamiar przejść się w okolice psów o większych rozmiarach ( oczywiście za płotem).
 
Macam go po żebrach i jakoś tak nie wyglada mi na bardzo utuczonego, większe braki ma umięśnieniu, bo porusza się ciężko i jakby odrobine niezdarnie. Myślę, że coraz dłuższe spacery, a potem biegi, pozwolą na odzyskanie formy.
 
(ps) zbieram na aparat :)

poniedziałek, 24 października 2011

poszliśmy sobie na spacer...

Ale zanim poszliśmy na spacer, Ramzes wpuścił, bez problemów na nasz teren - naszego przyjaciela Zygmunta, który otworzył sobie bramę poczochrał Osę wszedł do domu i powiedział,"ale macie fajnego dużego psa." Ramzes udawał, że nic się nie stało. Postanowiłem pilniej przyglądać się otoczeniu, bo a nuż przyjdzie ktoś inny - wiadomo przyjaciel to przyjaciel. Nie minęło chwil kilka, a tu widzę przez okno, że ktoś po drabinie wchodzi na dach, wyleciałem czym prędzej na podwórko, a toprzyjechali panowie dekarze, wjechali autem przez bramę, i biorą się do pracy - ale ładnego ma pan psa - usłyszałem.....
Potem poszliśmy na spacer, w pola, celem przetestowania reakcji na przywołanie. Pierwszym problemem było chodzenie z dwoma psami na smyczy. Czy mają iść jedno po prawej, drugie po lewej?, w końcu ustaliliśmy, że Ramzes idzie przy nodze lewej, a Osa przy Ramzesie. Poczułem jednak, że lewe ramię nabierze wkrótce krzepy...
Na łące spuściłem oboje i spacerowliśmy sobie, co chwilę przywołując się i nagradzając pyszną paróweczką. Rzucaliśmy sobie kijki, jednak musiałem Osę przytrzymać, bo Rmzesik niestety nie był w stanie dogonic kijka przed nią, więc miał rzuty tylko dla siebie. Powrót był już samą przyjemnością, bo umęczone hovki szły grzecznie przy nodze na luźnej smyczy.
Z racji przyciężkiej gracji, z jaka porusza sie Ramzes, został na razie ochrzczony imieniem, bardziej pasującym do jego tuszy czyli- Ramolek.  :)
 
Teraz sobie smacznie chrapią, a ja idę pilnować obejścia. :)
 
ps. niestety posłanie otrzymane w darze od Ani okazuje sie za małe dla Ramolka, ale zdaje się, że to mu nie przeszkadza :)
ps2. Karmimy się 1 raz dziennie, 4 garstki "Puryny" z kurczakiem.
ps3. jak Ramzes zajmuje się lizaniem swoich części ciała to warczy na mnie, gdy usiłuję go dotknąć, nie naciskam, poczekam.

niedziela, 23 października 2011

pierwszy dzień w domu

Wreszcie chwila czasu :)\
Zatem noc minęłą spokojnie, Ramzes trochę węwdrował, ale nawet spał na swoim posłaniu , pije często, mniej niż Osa (wody oczywiście)
Rano wsunął śniadanko w tempie błyskawicy, i rozpocząl nowy dzień od zwiedzania, kątów, poczym ułożył się obok samochodu i dosyć obojętnie obserwował otoczenie, wszędzie z amna chodził i oczekiwał czułości. Osa usiłuje zmusić go do zabawy, ale Ramzes jakby nie wiedział o co chodzi. Osa wskakuje mu obiema łapami na kark ! i powoli usiłuje go przewrócić, co czasami jej sie udaje :) a Ramzes nie protestuje. Koło 12 zaczęło się pilnowanie, gdy 2 panie rozpoczęły obok naszej bramy sesję plotkarską, wtedy osa wydała ciche burczenie, a Ramzes wreszcie zaszczekał swoim basem, adekwatnym do postury,:)
Oczywiście Ramzesik już wlażł w dziady i nadaje się do czesania. Nie lubi facetów pod alkocholem :)
 
Myślę, że przestrogi Trenera pana Tomka, były nieco przesadzone ( co do terytorialności i ewentualnego stawiania się ) ale na wszelki wypadek uważnie obserwuję co sie dzieje.
jak wybierzemy sie dzisiaj na spacer to sprawdzimy reakcję na dwa psy za płotek nieopodal :)

Gòry i warczenie

Wczoraj wyprawa w gòry trwala 5godzin, skonczyla sie po ciemku, noc minela spokojnie. Ramzes warczy,gdy chcialem obejrzec jego tylna lape. Czasami ja wylizuje, ale nie widac jakis uszkodzen, rano warczac skoczyl na ose. Przyczyna nie znana. Wczoraj na szlaku kontakty bezposrednie z licznymi turystami bez problemowo. Bliskie spotkanie z samcem o wdziecznym imieniu Rocky - sam sie nawinal z tak zwanego nienacka- myslalem, ze dojdzie do konsumpcji bo rocky to maltanczyk ;) skonczylo sie na wzajemnym obwachaniu. Za to podczas powrotu przez wies spotkalismy 3 owczarki podchalanskie! Na szczescie na uwiezi, ale zdecydowanie malo przyjazne. Ramzes byl zywo zainteresowany, przywolany do porzadku przeszedl bez reakcji.

sobota, 22 października 2011

środa, 19 października 2011

Jedziemy ..

Jedziemy po Faraona :)
 
Jutro skoro świt jedziemy po Ramzesa, Osa właśnie się wyciągnęła w moim łóżku ( ciekawe gdzie ja będę spał jak przyjedzie drugi hovek ?!) Oczywiście, jak zawsze, jestem kompletnie nie spakowany, i pewnie zapomnę większość najważniejszych rzeczy (papieru toaletowego na ten przykład), Na szczescie dach jest zabezpieczony, więc jak przyjedziemy, to martwić sie będziemy tylko o ew, wzmocnnienie ogrodzenia ( Osa właśnie chrapie, całkiem jak ja :)))
Zatem do jutra, postaramy się pisać posty w miarę często. Pozdrawiamy wszystkich ewentualnych czytaczy.

niedziela, 9 października 2011

Się dzieje...

 
Dzieje, się dzieje, 17 października, wybieramy się po Ramzesa, oczywiście razem z Osą. Do Lublina mamy 500 km, więc będziemy sobie jechać ok 8 godzin.
Powyżej link otrzymany od właścicielki do krótkiego filmiku, na którym Ramzesik wygląda, jak owłosiona baryłeczka :) Może zmienimy mu imię ?! Oja tam, oj tam, małą dzieta, długie spacerki, potem bieganko i w przyszłym roku, jedziemy zdobywać alpejskie szczyty.:) a przyjaciele z listy dyskusyjnej, na pewno zasypia nas dobrymi radami, pt: jak odchudzić psa w 3 godziny, leżąc w łóżku. :)
 
Czujemy z Osą jakąś aurę wokół nas i Ramzesa, stworzoną z ludzi myślących o nas :) to miłe uczucie, poza tym imiona mają magiczną moc, a Ramzes był wszak wielkim faraonem !!!!

środa, 5 października 2011

Zaczęło się

Na każdym zebraniu jest tak, że ktoś musi zacząć...
Zatem zaczynamy, decyzja podjęta i z naszą sforą zamieszka Ramzes, Pies co się zowie po przejściach, bowiem stracił swojego ludzkiego towarzysza i pozostał sam, zaniedbując się nieco.
Osa jeszcze nie wie, że będzie miała towarzysza zabaw, i nie będzie musiała skarżyć się na pozostawanie samotne i nudzenie się, bo przecież za jakie grzechy ma pilnować zagrody,i pewnie jeszcze szczekać, myślałby kto, jakby szczekała, to kto by ją głaskał ?
I tak, ten koleś z nadwagą na drugim końcu smyczy, przeciągnął ją przez jakieś ogromniaste góry, aaa to Karkonosze, racja byliśmy tam w zeszłym roku, tylko trasa była o jakieś 6 km krótsza i słońce mniej przypalało na górze. Miał facet szczęście, że się w porę opamiętał i zatrzymał w wielkiej budzie, gdzie było chłodno i dawali pyszne rzeczy do jedzenia, na przykład szarlotkę. Gdyby nie to, to sam by sobie szedł dalej. Potem jeszcze wieczorem, zmuszał ją do wejścia na takie pudło z trzema schodami, ze 3 razy.
Teraz ma zdjęcia jakiegoś pięknisia, z Lublina, który ma z nami zamieszkać.