poniedziałek, 24 października 2011

poszliśmy sobie na spacer...

Ale zanim poszliśmy na spacer, Ramzes wpuścił, bez problemów na nasz teren - naszego przyjaciela Zygmunta, który otworzył sobie bramę poczochrał Osę wszedł do domu i powiedział,"ale macie fajnego dużego psa." Ramzes udawał, że nic się nie stało. Postanowiłem pilniej przyglądać się otoczeniu, bo a nuż przyjdzie ktoś inny - wiadomo przyjaciel to przyjaciel. Nie minęło chwil kilka, a tu widzę przez okno, że ktoś po drabinie wchodzi na dach, wyleciałem czym prędzej na podwórko, a toprzyjechali panowie dekarze, wjechali autem przez bramę, i biorą się do pracy - ale ładnego ma pan psa - usłyszałem.....
Potem poszliśmy na spacer, w pola, celem przetestowania reakcji na przywołanie. Pierwszym problemem było chodzenie z dwoma psami na smyczy. Czy mają iść jedno po prawej, drugie po lewej?, w końcu ustaliliśmy, że Ramzes idzie przy nodze lewej, a Osa przy Ramzesie. Poczułem jednak, że lewe ramię nabierze wkrótce krzepy...
Na łące spuściłem oboje i spacerowliśmy sobie, co chwilę przywołując się i nagradzając pyszną paróweczką. Rzucaliśmy sobie kijki, jednak musiałem Osę przytrzymać, bo Rmzesik niestety nie był w stanie dogonic kijka przed nią, więc miał rzuty tylko dla siebie. Powrót był już samą przyjemnością, bo umęczone hovki szły grzecznie przy nodze na luźnej smyczy.
Z racji przyciężkiej gracji, z jaka porusza sie Ramzes, został na razie ochrzczony imieniem, bardziej pasującym do jego tuszy czyli- Ramolek.  :)
 
Teraz sobie smacznie chrapią, a ja idę pilnować obejścia. :)
 
ps. niestety posłanie otrzymane w darze od Ani okazuje sie za małe dla Ramolka, ale zdaje się, że to mu nie przeszkadza :)
ps2. Karmimy się 1 raz dziennie, 4 garstki "Puryny" z kurczakiem.
ps3. jak Ramzes zajmuje się lizaniem swoich części ciała to warczy na mnie, gdy usiłuję go dotknąć, nie naciskam, poczekam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz